piątek, 7 sierpnia 2015

Urok osobisty

Jest całkiem przyjemna, ciepła, ale nie upalna niedziela, wracam z regionalnej wycieczki po okolicy. #dumnyja pierwszy raz w życiu odwiedzam największą atrakcję swojej okolicy - tor wyścigów konnych. Jestem zachwycony zadbanym kawałkiem zieleni do tego stopnia, że nawet nie przejmuję się faktem, że przeciętny czytelnik tego bloga: nawet nie mieszka we Wrocławiu, nigdy nie ruszy tam tyłka, ani nawet nie sprawdzi w google maps, że taki obiekt istnieje naprawdę. Istnieje i po remontach wygląda tak elegancko, że rozważam częstsze wypady w tamtym kierunku kosztem spacerów do ładnego Parku Południowego (i to mimo nieco dłuższej drogi od mojego domu!). 

Ale wracając do tematu: taszcząc pyszne portugalskie jedzenie z tamtejszego foodtrack'a gadamy z Fe o życiu. Jak zwykle zostałem zaskoczony tematem rozmowy - "to co Piotrek, kiedy wybieramy się na dziewczyny?" usłyszane niespodziewanie powoduje potknięcia nawet na prostym kawałku chodnika.