sobota, 4 czerwca 2016

DIY - Fryzjerstwo

Od dzieciństwa czułem swoje powołanie do bycia kimś, kto odmienia ludzkie życie - chciałem być policjantem, strażakiem, lekarzem, inżynierem (realizacja ciągle w toku) albo sławnym muzykiem. Predyspozycje miałem zerowe, więc co jakiś czas wizualnie ogarniam innych ludzi. Tak zaczęła się moja przygoda z fryzjerstwem i podobnie jak z większością rzeczy to był jakiś pierdolony żart. Obsługa grzebienia lub szczotki to jest coś, co przerasta moje umiejętności manualne (co zresztą widział każdy, kto miał okazję kiedykolwiek widzieć mnie na żywo). Nie wiem, czy to wynika z zasady "nieład na głowie - nieład w głowie", ale żarty w stylu "czesałeś się wkładając palce do kontaktu" były tak samo aktualne, gdy rano wstałem i jedyne co zrobiłem to umycie zębów i założenie losowych ciuchów, jak i wtedy kiedy ślęczałem pół godziny przed lustrem z całym arsenałem środków utrwalających włosy. Dlatego też po obcinaniu włosów kuzyna w gimnazjum,  podcinaniu swoich włosów na studiach, "dofarbowaniu" włosów mojej mamy przyszedł czas na farbowanie całości włosów z odrostami O. Do tej pory nie jestem w stanie pojąć dlaczego mi zaufała, ale zacznijmy od początku...