środa, 25 maja 2016

Szanujmy mamy!

W ostatni weekend miałem okazję być mamą przez jakiś czas. Nie było to długo, ale nie wiem jak bardzo bym podołał temu zadaniu na dłuższą metę - pewnie byłoby marnie. Chociaż od małego jest chyba łatwiej małymi krokami przyzwyczajać się do tego etapu niż rzucenie na głęboką wodę z dzieckiem, które już biega, mówi, a nawet pisze, czyta i całkiem nieźle obsługuje telefon i komputer. Te kilka godzin z sześcioletnim dzieckiem zmusiło mnie do refleksji. Dobra trochę kłamię - do refleksji zmusił mnie niesamowity głód - półtorej godziny drogi do Wrocławia spędziłem nad myśleniem o czymkolwiek tylko nie o jedzeniu, a pierdyliard restauracji i reklam jedzenia ani trochę nie pomagało. Polusia była zbawiennym tematem do rozkmin nad własną egzystencją.