niedziela, 8 listopada 2015

Reklamówka

Jak wiecie z ostatniego posta mój komputer jeszcze przed wybraniem się na emeryturę postanowił umrzeć. Próba reanimacji zakończyła się fiaskiem, potrzebne były przeszczepy, kosztowne operacje, groziła ogólna amnezja, a rokowania i tak nie były dobre. Z bólem serca zrobiłem rozeznanie w poszukiwaniu nowego przyjaciela, współpracownika i kompana do wieczornych seansów filmowych. Po 12h moja mama zawitała do pewnego popularnego sklepu...

Nie byłoby w tym nic dziwnego poza tym, że po ośmiu godzinach pracy w nocy, wizycie u lekarza wybrała się na zakup komputera. Istnieje spora szansa, że o dziewiątej rano była pierwszą klientką. Profesjonalna obsługa, doradztwo zostało docenione kupnem odpowiedniego sprzętu (i zapewne wcale nie wymuszonym uśmiechem - tego nie jestem w stanie potwierdzić, bo akurat spałem). 

Wszystko byłoby ok, gdyby Pan sprzedawca nie chciał sprzedać pakietu antywirusowego za 100 zł, który ostatecznie został dodany za symboliczną złotówkę. W domu okazało się, że do tego modelu program jest w gratisie (pewnie ten gratis to ta złotówka). 

Gdy już szczęśliwa mama, myśląc tylko o ciepłym łóżku wychodziła ze sklepu zorientowała się, że karton laptopa jest upośledzony - ktoś zapomniał o dodaniu uchwytu lub czegokolwiek co ułatwiałoby transport w ręku pudła, które ma nietypowe proporcje jak na codzienne wyprawy zakupowe. Prosząc o reklamówkę usłyszała - nie ma problemu, poproszę 2zł. 

Cała historia nie ma w sobie nic śmiesznego, dopóki mama nie patrzyła na rozbebeszony karton i tą ogromną, żółtą reklamówkę. Ilość bluzgów jaka została wytoczona i chęć nie patrzenia na tą reklamówkę była ogromna. Wiadomo, że to nie majątek, przy kwocie faktury i w sumie po co o tym wspominać, ale sklep mógłby już dorzucić ten szybciej rozkładający się kawałek plastiku w gratisie, szczególnie, że zazwyczaj biodegradacja oznacza rozjebanie się zanim wyjdzie się ze sklepu.

Ogólna frustracja została zauważona przez współpracowników, ale tylko szef miał odwagę zapytać się o co chodzi:
-Ej, Anka a co Ty dzisiaj taka nie w humorze?
-Wkurwiona jestem, wydałam 2.5 tysiąca i jeszcze musiałam zapłacić 2zł za jebaną reklamówkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz