czwartek, 4 lutego 2016

Nigdy więcej nie każ mi tego robić.

Ta historia, zaczyna się standardowo - tuż po wejściu do mieszkania po miksie pracy, uczelni i zakupów ogarnęliśmy z O na szybko mieszkanie: pościeliliśmy łóżko, zgarnęliśmy ciuchy do prania/szafy, umyliśmy naczynia i inne takie bzdety, być może przygotowaliśmy coś do jedzenia.

Przyśpieszony odpoczynek połączony z szykowaniem się do końca dnia został ogłoszony słowami "nie patrz na mnie" oraz "nie dotykaj nie". Zaopatrzony w słoik dżemu na bardzo popularną ripostę, z pewnością siebie zapytałem "czemu?". Zamiast "bo nie ma dżemu" usłyszałem, o nieogolonych nogach. Nie wiem jak to działa u innych, ale ja ni cholery nie ogarnę takich rzeczy z odległości kilku metrów w słabych warunkach oświetleniowych. Argument był bardzo nieprzekonujący, nawet jak na O, która z zasady nie widzi większości rzeczy, a jej 'odległościowy' zakres widzenia jest mocno ograniczony. A ja i tak się patrzyłem. #YOLO.

Tak czy inaczej nadszedł czas na prysznic, O standardowo musiała powiedzieć "Tylko nie wchodź!", "Obiecaj!", "Przysięgnij na nasz związek!", "Wiesz co będzie jak wejdziesz?" (nie, ni chuja nie mam pojęcia co by się stało jakbym wtedy przekroczył próg łazienki, ale wewnętrzny strach nie pozwala mi zdobyć się na odwagę). Po dziesiątym upewnianiu, że ja nie wejdę, bo nie wchodzę komuś do łazienki jak co niektórzy zabrałem się za całodzienne nadrabianie mediów społecznościowych. 

Mało to interesujące, ale i tak opowiem - takie dobowe przerwy od fejsa pokazują ile czasu spędzam(y) na tych gównach. Zajmuje mi to nawet kilkadziesiąt minut - instagram (wszystko co nie zobaczyłem od ostatniego logowania), facebook (najciekawsze zdarzenia, bliscy znajomi, suchar codzienny, nowoczesny maoizm, asz dziennik, brak ironii, czasem jakieś kupowate artykuliki z viralki i coś co mi wpadnie w oko), później zabijacz czasu na maksa - snapchat. Stories @majewskitrenuje i @deynn to jakaś pieprzona studnia bez dna (nie robię im reklamy, ale czasem jest z nich mega pompa - odsyłam do komentarzy na insta). Jakie było moje zdziwienie kiedy skończyły mi się wszystkie społecznościówki, zrobiona herbata dawno wystygła, a prysznic jak hałasował kilkanaście minut, tak hałasował dalej. Nigdy wcześniej nie starczało mi czasu na ogarnięcie tego wszystkiego w czasie łazienkowych posiedzeń O, nigdy!

Czarne myśli, że znajdę tam białą wersję Whitney Houston z wodą w płucach nie dawały mi spokoju. Kilka minut zajęło mi nasłuchiwanie, czy w łazience znajduje się jakaś żywa dusza i czy na pewno się nie przesłyszałem. W pewnym momencie nastał przełom - woda przestała lecieć, do uszu dobiegł dźwięk przesuwanych drzwi kabiny prysznicowej (w końcu!). Po jakimś czasie uchylają się lekko drzwi...

-Piotrek, możesz tu przyjść na chwilę?

Nie, nie było to jak w filmach - zza drzwi nie ukazała mi się noga w czarnych pończochach ze skrawkiem seksownej bielizny. Jedyne co widziałem to kawałek ręcznika, w które zawinięte były mokre włosy. Trochę zaskoczony zwlokłem się z kanapy i kierowałem się ku brązowym drzwiom, jakbym miał wejść do legendarnej Narnii. 

Światło łazienki nieco mnie oślepiło, ale po chwili wzrok przyzwyczaił się do intensywniejszego oświetlenia. Na środku łazienki owinięta w ręczniki, intensywnie krwawiąca z kilku zacięć na nogach z pełną powagą i bólem O mówi "Nigdy więcej nie każ mi tego robić!". Po moim troskliwym spojrzeniu i oburzeniu, bo przecież nic nie mówiłem, nie rzucałem jednorazówkami, nie kupiłem "przypadkowo, bo były w promocji" plastrów z woskiem, ani nie znalazłem groupon'a na depilację laserową nadszedł czas na śmieszki i pierwszą pomoc w opanowaniu tych czerwonych wodospadów #naprawdęnicniepowiedziałem #pappratownik #pierwszapomoc #wkońcumamkierunekmedyczny #możebędęlekarzem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz