sobota, 19 września 2015

Stresik, cz. 1

Stresik jest moim starym przyjacielem z beztroskich czasów liceum. Z różnych zawiłych przyczyn nasz kontakt został ograniczony do zera jesienią ubiegłego roku. Pewnego ciepłego wieczoru odbieram telefon od naszej wspólnej przyjaciółki, że siedzi ze Stresikiem na swoim osiedlu. Nie minęło 10 minut, a ja już byłem w drodze na ostatni dzienny autobus jadący na drugi koniec miasta. Tego typu #yolo nie jest w naszym życiu żadną nowością, podobnie jak godzinne spóźnienia na wspólne spotkania, "Przedwojenna" jako punkt zbiórki, czy "Bezsenność" jako zakończenie nocy. To spotkanie mimo standardowego miejsca (wały nad Odrą - polecam od serca) było inne od wszystkich - nie widzieliśmy się jakieś 9 miesięcy, więc to spotkanie było jak długo wyczekiwany poród różowego, śmierdzącego i drącego ryja dziecka, którego w sumie nikt się nie spodziewał.

Taki żarcik. Oczywiście przerwa dała się we znaki, bo tak naprawdę poza plotkami ze wspólnego otoczenia byliśmy odseparowani od Stresika (no może tylko ja, bo T. kilka razy się z nim widziała). Just4fun postanowiliśmy opowiedzieć sobie "historię swojego życia", a że rok nie był aż taki zaskakujący biorąc pod uwagę pozostałe 21 lat streściliśmy czas od ostatniego spotkania do tej chwili.

Do tego dnia żyłem w przeświadczeniu, że kilkanaście ostatnich miesięcy to wielkie kroki naprzód w moim życiu pod względem samorozwoju, dojrzałości psychicznej, właściwego postępowania itp. A gówno! Nie pamiętam jakie były refleksje T. po tym spotkaniu (cholera - to było ponad dwa miesiące temu!), ale jedno jest pewne - ona też się nie zmieniła. A Stresik? Stresik zasługuje na osobną książkę ze swoimi szalonymi przygodami, program rozrywkowy w telewizji gdzie dzieli się swoimi mądrymi uwagami, a w bonusie długi prysznic, odwyk i życie w zgodzie z Chrystusem. 

Zaczynając od początku: nowy rok akademicki, nowy rok w ogóle, urodziny, wakacje, losowe wydarzenia w naszym życiu powodują, że każdy kopie się w dupsko i mówi "tym razem się ogarnę". Magiczne "w tym roku będę się uczyć", "rzucam palenie/picie", "będę sprzątać po swoim psie", "już nigdy nikomu nie zaufam", "nigdy się nie zakocham", "będę miły" idą w pizdu zawsze, jak się okazuje nawet jak o tym nie wiesz. Szkoda tylko, że zauważył to Stresik i niezbyt trafnie, ale podsumował i mnie i T. Czy bolało? Spojrzałem na niego i spłynęło to po mnie jak po kaczce. 

Ale fakt faktem - jakbym zrobił listę postanowień noworocznych i miałbym później sprawdzić co mi się udało, to musiałbym zarezerwować sobie wizytę u psychiatry i błagać na kolanach o mocne antydepresanty. To samo z T. chociaż Ona mocno zapierdzielała ze sobą od pewnego momentu, co i tak zostało brutalnie zabite przez los. 

Jedyne co chciałem przekazać tym postem, to super inicjatywę corocznych spotkań na początku wakacji w gronie bliskich sobie osób i w śmiechu zrobić retrospekcję tego co się wydarzyło przez ostatni rok w Waszym życiu. Pisząc ten post uświadomiłem sobie, że na koniec wakacji powinno być drugie takie spotkanie - w wakacje dzieje się dużo rzeczy. W wakacje dzieje się niemożliwe, snickers wymięka w zaspokojeniu głodu, a sprite wcale nie gasi pragnienia (co nie oznacza, że nie warto próbować). Aha i jeszcze jedno - Stresik się trochę pomylił co do mnie, ale o tym kiedy indziej :D
XOXO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz